środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 17 " Nie możesz mi tego zabronić"

Nic nie czułam tylko słyszałam głosy.. Widziałam zamazane punkty biegnące w moją stronę..
- Viola błagam ocknij się... Błagam cię obudź się - mówił Damian chyba ale nie jestem pewna.
- Wezwijcie pogotowie ! - krzyknęła dziewczyna.
- Już tu jadą - stanął obok jakiś chłopak.
- Viola nie rób mi tego... Błagam otwórz oczy.. Powiedz coś .. - słyszałam smutny i zmartwiony głos. Poczułam jak kładzie swoją rękę na moim policzku i delikatnie ją gładzi. Ostatnie co pamiętam to biały wóz i dwie osoby biegnące w moim kierunku. Dalej już tylko ciemność.... Co jakiś czas miałam zamazany obraz jadąc karetką ale to trwało kilka sekund..
Obudziłam się w białym pomieszczeniu.. Strasznie bolała mnie głowa. Chciałam się podnieść ale zakręciło mi się w głowie.
- Spokojnie ... Viola połóż się.. - usłyszałam głos Damiana i poczułam jego dotyk na moim barku. Trzymał mnie za rękę.
- Co się stało ? - zapytała po chwili.
- Jechałaś na motorze i wyskoczyłaś z górki i chyba źle upadłaś i miałaś wypadek.
- Straciłam panowanie nad maszyną.. - powiedziałam.
- A mówiłam ci, że to są groźne maszyny ..- powiedziała zmartwiona Lara.
- Po prostu straciłam panowanie nad nią ... Zdarza się ... - cicho mruknęłam.
- Dziewczyno nie wiesz nawet jak ja się wystraszyłam... ! - uniosła głos.
- I nie tylko ona... - ciągnął Damian - Prosiłem cię, żebyś nie robiła nic głupiego..- powiedział ale ciszej niż Lara. Siedzieliśmy w ciszy. Nikt się nie odzywał.. Lara zerkała co chwile w okno a Damian cały czas trzymał mnie delikatnie za rękę i delikatnie gładził kciukiem powodując u mnie miłe dreszcze. Co jakiś czas się na niego spojrzałam a on się uśmiechał. Boje się, że zacznę coś do niego czuć ... Że coś nas połączy... Boje się.. Po prostu się boje..
Po chwili do sali wszedł lekarz i serdecznie się uśmiechnął.
- O już się obudziłaś - stanął na przeciwko łóżka i uśmiechnął się.
- A właściwie jak długo spałam ? - zapytałam.
- Jakieś 4-5 godzin - powiedział - Ale to było spowodowane tym, że uderzyłaś się w głowę gdy by nie kask miałabyś wstrząs mózgu. A no i miałaś bardzo osłabiony organizm... Ostatnio mało jesz chyba ? - powiedział i spojrzał się na mnie.
- Zdarza mi się ostatnio mniej zjeść albo w ogóle ale nie tak, że nic nie jem ...
- A już myślałem, że się głodzisz .. - zaśmiał się.
- A kiedy będę mogła wyjść stąd ? - zapytałam.
- Za chwile.. Już masz ciśnienie w normie i wszytko jest w porządku jesteś delikatnie poobijana ale nie widzę tu nic szczególnego, żebyś miała zostać na dłużej - mówił przeglądając moją kartotekę po czym się uśmiechnął.
- Dziękuje - powiedziałam z uśmiechem. Lekarz wyszedł a do sali wbiegł tata.
- Tata ?! - zapytałam zdziwiona siedząc na łóżku.
- Viola.. Przepraszam.. Przyjechałem jak najszybciej mogłem. Nic ci nie jest ? Co się stało ..? - mówił z troską.
- Nic mi nie jest.. Jechałam na motorze i straciłam panowanie nad pojazdem i tyle.. - powiedziałam cicho.
- Viola błagam cię nie jeździj na motorze... - mówił cicho i spokojnie.
- To my może już pójdziemy.. - powiedziała Lara..
- Tak.. - zaczął Damian - Później do ciebie przyjdę zobaczyć jak się czujesz - powiedziała z uśmiechem i ucałował mój policzek ... Po chwili razem z Larą wyszli.
- Nie możesz mi tego zabronić... Będę jeździła bo kocham to kocham .. - powiedziałam pewna siebie.
- Chodź pokażę ci coś .. - powiedział ze smutkiem. Wyszliśmy ze szpitala i wsiedliśmy do auta. Nie jechaliśmy długo.. Po chwili się zatrzymaliśmy przy jakiejś średniej wielkości górce. Na samej górze było drzewo i jeden kamień.
- Po co tu przyjechaliśmy ? - zapytałam.
- Chodź - wyciągnął rękę w moją stronę.. Z niepewnością ją złapałam i razem weszliśmy na górę. Powiewał delikatny wietrzyk.. Stanęliśmy na samej górze przy... przy grobie ?
- Lucas Castillo ... - przeczytałam cicho.
- To był twój brat.. - zaczął cicho ojciec.
- Mój.. Mój brat ? Ja miałam brata ?! - zapytałam zdziwiona.
- Tak... Był dużo starszy od ciebie..Jak się urodziłaś on miał 17 lat.. Też uwielbiał jeździć na motorach. Kochał je najbardziej na świcie. Brał udział w wyścigach z najlepszymi .. Aż w końcu na jednym z wyścigów rozbił się.. i ... i on.. - ciężko było mu to powiedzieć.
- Zginął .. - dokończyłam.. Miałam łzy w oczach.
- Tak.. Stało się to gdy miałaś 5 lat..
- Dlaczego nic mi nie powiedziałeś ... - łzy mi spływały po policzkach - Dlaczego ?
- Bałem się, że stanie ci sie to co jemu.. Że jeśli powiem ci o tym to zainteresujesz się motorami.. On już od małego pokazywał ci motory i opowiadał ci o nich albo zabierał na przejażdżki po podwórku..
- To jego mam we wspomnieniach .. To on mi się często śni .. Mogłeś mi o nim powiedzieć ..
- Przepraszam po prostu się o ciebie bałem...
- Bałeś się o mnie ?! Od śmierci mamy nie rozmawiałeś ze mną i w ogóle się mną nie przejmowałeś.. - mówiłam przez łzy - miałeś gdzieś mnie i moje życie... Nie mogłam się z nikim zaprzyjaźnić alni nawet poznać..
- Viola ja cię bardzo za wszystko przepraszam nie wiem ile razy jeszcze mogę ci mówić, że żałuje wszystkiego i chce odzyskać swoją córkę... - mówił ze smutkiem. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. W końcu po prostu przytuliłam się do niego.. Usłyszałam tylko jak odetchnął i mocno mnie przytulił. Gdy od siebie się odsunęliśmy miał łzy w oczach..
- Tato mogła bym tu zostać sama..? - zapytałam po chwili.
- Tak pewnie .. - powiedział z uśmiechem i pojechał do domu.

~,~
Kolejny rozdział :* Teraz poświęcę się wam i zacznę już pisać kolejny xd Za jakieś 10-20 min go dodam :* 
No to pa <3 
W następnym rozdziale napiszę większą notkę xd

2 komentarze:

  1. UWIELBIAM CIĘ !
    Świetny i wzruszający <33
    Czekam na next i pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. jeeej. Boski .
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń