środa, 15 kwietnia 2015

One Shot "Remember me" cz. III

Stałem i patrzałem, jak wszyscy biegają na około Violi. Lekarka przyłożyła do jej klatki respirator, a ciało Violi uniosło się ku górze. Nic to nie dało i serce Violi nie pojęło pracy. Kolejny raz również okazał się porażką. Gdy za trzecim razem nic się nie poprawiło lekarka odłożyła na bok urządzenie i spojrzała w moją stronę. Pokręciła głową i wyszła z sali.
- Nie, proszę.. – szepnąłem łamiącym się głosem.
- Bardzo mi przykro – odpowiedziała cicho ze smutkiem w oczach.
- Pani doktor! Coś się dzieje! – usłyszeliśmy krzyk z sali, a ona wbiegła do środka, a ja zaraz za nią. Patrzałem na klatkę Violi, która równomiernie unosiła się i opadała. Zaskoczony podniosłem wzrok na monitor, który pokazywał jak serce Violi ponownie zaczęło bić. 
- Widać dziewczyna się nie poddaje – uśmiechnęła się do mnie lekarka. Po 15 minutach mogłem usiąść przy jej łóżku. Musieli jej zrobić badania. Chwyciłem delikatnie jej dłoń, jak bym bał się, że mogę jej zrobić krzywdę tym gestem. Przejechałem opuszkiem palca po wierzchu jej dłoń i dałem upust łzom.
- Skarbie, tak się bałem, że cię straciłem… - zacząłem łamiącym się głosem, a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy – Błagam cię, nigdy więcej nie rób mi takich numerów. Nie chcę cie stracić.. Za bardzo cię kocham i nie poradzę sobie bez ciebie. Wiem, że jesteś zła, że wczoraj nie przyszedłem, ale nigdy nie odpłacaj mi się takim czymś… Nie mogę bez ciebie żyć, kochanie. Proszę cię, wróć do mnie… - szepnąłem i patrzałem się cały czas na jej bladą twarz. Czekałem na jakiś cud, który i tak się nie pojawił. Nie otrzymałem odpowiedzi i boje się, że mogę jej jeszcze nie otrzymać.  
Siedziałem w ciszy kilka godziny. Przyszedł German, który przed chwilą rozmawiał z lekarzem o jej stanie.
- Co powiedzieli? – zapytałem cicho i nadal wpatrywałem się w Violę.
- Leon.. Posłuchaj, czasami tak jest, że ktoś może się nie wybudzić ze śpiączki i…
- German nawet nie ośmielaj się tego mówić! – uniosłem głos i gwałtownie wstałem z krzesełka – Violatta jest silna i na pewno się wybudzi! Nie możesz  mówić, że nie! Jesteś jej ojcem do cholery! – wrzasnąłem.
- Panowie, co to za krzyki? – do Sali weszła pielęgniarka i skarciła nas wzrokiem.
- Przepraszam, zdenerwowałem się i… - urwałem i wziąłem uspokajający oddech – Pójdę się przewietrzyć.. – spojrzałem sroko na Germana i wyminąłem pielęgniarkę. Wyszedłem na dwór i chodziłem w kółko przed wejściem do szpitala. On nie mógł tak mówić.. Lekarz tak nie mógł mówić! Przecież ona się wybudzi! Na pewno się obudzi! Nie mogą tracić nadziei! Drzwi gwałtownie się otworzyły i wybiegł zdyszany i wystraszony German
- Leon, coś się dzieje z Violą – powiedział szybko i zniknął w budynku. Od razu wbiegłem i niczym błyskawica znalazłem się przy jej sali. Wszedłem do środa i zobaczyłem przy łóżku pielęgniarkę i lekarza. Jej serce zaczęło szybciej bić, ale tylko troszkę, a jej powieki zaczęły drgać.
- Chyba się buzi – szepnął w moją stronę lekarz. Podszedłem do niej i złapałem jej dłoń. W oczach mi stanęły łzy.
- Dalej, skarbie. Dasz radę, wiem, że jesteś silna… - szepnąłem i delikatnie się uśmiechnąłem gdy otworzyła oczy. Tak dawno nie widziałem jej pięknych, ciemnych oczu. Tak bardzo się za nimi stęskniłem. Przymrużyła powieki i zamknęła je, a po chwili znów otworzyła i gdy przyzwyczaiła się do światła, zaczęła się rozglądać po sali.
- Gdzie j-ja jestem? – szepnęła cicho, ochrypłym głosem.
- W szpitalu.. Ale już wszystko dobrze, kochanie… - spojrzała na mnie, a ja nie mogłem się powstrzymać i wtuliłem się w nią delikatnie.
- Tak się cieszę, że się obudziłaś… Bardzo cię kocham – szepnąłem przez łzy. Ułożyłem dłonie na jej policzkach i delikatnie gładziłem opuszkami  palców. W jej oczach widziałem dezorientacje, zaskoczenie…
- Co się stało? – zapytała niepewnie.
- Miałaś wypadek, skarbie… - odpowiedziałem. Chciałem ją pocałować, ale pytanie jakie mi zadała zawaliło cały mój świat.
- Kim ty jesteś?

***
Huh! Ale się porobiło! Tak trochę chciałam was nastraszyć ale cóż :D nie wiem czy tego się spodziewaliście czy nie xd Mam nadzieję, że Os wam się podoba :) Wiem, że krótki, ale cóż :C Następny na pewno będzie dłuższy! Będę go pisała przez dłuższy czas więc nie przeraźcie się jego długością! :D Kurde na prawdę wyszedł krótki xd BARDZO BARDZO przepraszam! Ale nie za bardzo wiedziałam jak tutaj coś ciekawego napisać i rozwinąć cokolwiek xd obiecuje że następny bedzie długi długi! KOCHAM WAS <3

sobota, 4 kwietnia 2015

One Shot "Remember me" cz. II

Wieczorem wróciłem do domu, po kolejnym dniu w szpitalu. Nadal nic. Zero reakcji z jej strony. Poszedłem pod szybki, chłodny prysznic. Tak dla orzeźwienia. Wychodząc owinąłem swoje biodra ręcznikiem i wyszedłem z łazienki. Nie przejmowałem się tym, że zostawiam za sobą mokre ślady. Usłyszałem dzwonek mojego telefonu. Machnąłem ręką i ruszyłem się ubrać. Dwa kroki dalej zamarłem i zaprzestałem swoich ruchów. Podszedłem powoli do telefonu i chwyciłem go w rękę. Odblokowałem ekran i moim oczom ukazało się 5 nieodebranych połączeń od Germana, 2 od Fran i 2 od nieznanego numeru. Drżącymi rękoma wybrałem numer Germana. Bałem się usłyszeć, że coś jest nie tak z Violą. Że to jest... NIE! Przestań tak myśleć.
~Leon - usłyszałem głos Germana. Nie mogłem wydusić z siebie słowa. Cholernie się bałem - Leon dzwoniłem, ale nie odbierałeś. Angie też dzwoniła ze swojego.. 
- Czy coś się stało..? - zapytałem cicho.
- Chciałem się tylko zapytać jak z Violą? - z jednej strony odetchnąłem z ulgą...
- Nadal tak samo - ...a z drugiej czułem uścisk w klatce. Westchnąłem rozpaczliwie - Nie wiem dlaczego nadal się nie budzi.. - głos mi zadrżał i musiałem wziąć głęboki wdech. Tylko się teraz nie rozrycz! 
- Zobaczysz ona z tego wyjdzie.. Wkrótce się obudzi, wiesz przecież jaka jest wytrzymała - łagodnie się zaśmiał, a mi nie było do śmiechu.
- Taa.. - mruknąłem - Musze kończyć. Jutro dowiem się więcej od lekarzy - nie czekając na odpowiedź z jego strony rozłączyłem się. Napisałem szybko sms'a do Fran, że stan Violi się nie zmienił.

Od Fran:
A z tobą wszystko w porządku? 

Do Fran:
W jak najlepszym.

Nie chciałem z nikim rozmawiać. Ubrałem tylko bokserki i luźne dresy i zszedłem na dół. Wziąłem sobie z barku butelkę whisky i nalałem do szklanki. Zrobiłem dwa kroki, ale po dłuższym zastanowieniu, wziąłem butelkę ze sobą i usiadłem na kanapie przed telewizorem. Włączyłem jakiś mecz, który dopiero co się zaczął. Po jakiś dwóch godzinach butelka była opróżniona, a ja śmiałem się jak głupi. Wybuchłem nie kontrolowanym śmiechem gdy piłkarz się wywrócił udając faul. Zrobił to tak sztucznie, że na miejscu sędziego bym go wyśmiał tak, jak ja się śmieje z niego w tej chwili.
Usłyszałem dzwonek do drzwi i zmarszczyłem brwi spoglądając w tamtą stronę.
- Nikogo nie ma w domciu momciu - wrzasnąłem i zaśmiałem się - Z czego ja się do cholery śmieje?- wybuchłem śmiechem i usłyszałem kroki.
- Leon? Co ty robisz?! - obok mnie wyrosła Fran, a za nią Diego.
- Witaj Frytko klepko i Diguś miguś - oparłem głowę na ręce i uśmiechnąłem się do niech głupio. Francesca chwyciła butelkę i spojrzała na mnie z wyrzutem i wściekłością.
- Błagam cię! Nie mów, że wypiłeś całą butelkę! - wrzasnęła, a ja się zaśmiałem.
- Okej - wzruszyłem ramionami - Emm.. To krasnoludek imieniem Bubek, wypił calutką buteleczkę. Widać mu zasmakowała - zaśmiałem się ponownie, a Fran zrobiła się czerwona ze złości.
- Czy ciebie już do końca pogięło!? Jak masz zamiar jutro pojechać do Violi! Przecież będziesz miał takiego kaca, że nie wstaniesz z łóżka!
- To ją przywiozę tutaj - wzruszyłem ramionami. Chciałem wstać, oparłem się ręką o kanapę, ale ręka niespodziewanie zjechała z niej, a ja wylądowałem na ziemi. Zacząłem się śmiać i klepać ręką podłogę.
- Ładne masz butki Frytko - zachichotałem dotykając beżowych botków na korku.
- Diego, pomóż mi proszę go podnieść - poczułem po chwili uścisk na ramieniu.
- Diguś, sam umiem wstać - zaśmiałem się.
- Stary, ale od ciebie jedzie - mruknął, gdy byliśmy na równi.
- Wiesz, trochę mi nie dobrze.. - zmarszczyłem brwi, a zaraz zgiąłem się w pół i zwymiotowałem na podłogę.
- Ups.. Trochę się ulało.. - westchnąłem prostując się - Chce mi się spać... Głowa mnie boli.. - mruknąłem i oparłem się na jego ramieniu - Diguś, możemy nie mówić o tym Violi... Będzie zła, że zabrudziłem jej dywan.. - dokończyłem cicho i po chwili była już tylko ciemność.

***
Poczułem straszny ból głowy. Czułem się jak by mnie ciężarówka przejechała, jakieś kilka razy pod rząd.
- Ugh... - jęknąłem i próbowałem się ruszyć, ale to nic nie dało. W dodatku nic nie widziałem!
- Ciemno... Nic nie widzę! - powiedziałem przerażony.
- Może spróbuj otworzyć oczy? - usłyszałem jakiś głos. Uniosłem jedną powiekę, którą zaraz zamknąłem.
- Zgaś to słońce! - warknąłem głośno i od razu tego pożałowałem - Łeb mi pęka.. - jęknąłem niezadowolony.
- Gościu, marudzisz gorzej niż baba, jak ma okres - Diego zaśmiał się.
- Która godzina? - zapytałem nadal z zamkniętymi oczami. W ogóle co on tu robi?
- Dochodzi 13 .. - usłyszałem tą odpowiedź po kilku sekundach.
- Hmm.. 13 powiadasz... - mruknąłem. Zaraz! - Cholera! - szeroko otworzyłem oczy i nie przejmując się bólem głowy i lekkimi zawrotami, wstałem - Violetta! Szpital! Przecież powinienem być tam od kilku godzin! - wrzasnąłem i skrzywiłem się z bólu. Chciałem stanąć na równe nogi, ale Diego znów posadził mnie na łóżku.
- Nigdzie nie idziesz - warknął.
- Co?! Chyba cię..
- Śmierdzi od ciebie na kilometr! Wiesz jak się wczoraj schlałeś?! - był zły, to mało powiedziane.
- Ale muszę do niej iść...
- Nie! Nigdzie nie idziesz. Zresztą i tak by cię nie wpuścili, bo tak mocno od ciebie jedzie - zlustrował mnie wzrokiem i skrzywił się - German z Angie z nią siedzą, a później jeszcze Lu do niej pojedzie... - miałem ochotę dać sobie kopa w dupę. Jak ja mogłem do tego doprowadzić?! Wkurzony wszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic. Ubrałem dresy i luźną czarną bluzkę, na krótki rękaw. Zszedłem na dół i wszedłem do kuchni. Moim oczom ukazała się wkurzona Francesca, która chodziła po kuchni i coś przygotowywała. Widać było jak mocno wkurzona była. Diego siedział przy wysepce i popijał jakiś napój. Kaszlnąłem sztucznie i wszedłem głębiej. Brunetka odwróciła się w moją stronę i posłała mi złowrogie spojrzenie. Otworzyłem szafkę z lekami i wziąłem tabletkę przeciw bólową. Nalałem wody do szklanki i wypiłem ją duszkiem, wraz z tabletką. Oczywiście przeciągałem to picie, gdyż nie chciałem się spotkać twarzą w twarz z wybuchającym wulkanem- czytaj Francesca- Wziąłem wdech i schowałem twarz w moich dłoniach, mocno zaciskając oczy. Odwróciłem się w jej stronę, nadal trwając z dłońmi przy twarzy.
- Vardes - warknęła. Rozszerzyłem dwa palce tak, że odsłaniały jedno oko i powoli je odtworzyłem. Fran stała i posyłała mi złowrogie spojrzenie. Przysięgam, że gdyby spojrzenie zabijało to leżał bym już trupem na ziemi. Viole zawsze ten czyn z mojej strony rozśmieszał i łagodził sprawę, ale Fran była nieugięta. Za to Diego siedział za Fran i zakrywał dłonią usta, żeby nie wybuchnąć śmiechem.
- Jesteś pieprzonym gówniarzem.. - warknęła, a ja opuściłem dłonie i zacząłem patrzeć w podłogę. Cholera! Ona była gorsza niż moja mama, jak coś przeskrobałem! -.. Pomyślałeś może co robisz?! Co może się przez to stać?! A gdyby w tym momencie coś działo się z Violą?! - podniosłem szybko wzrok i spojrzałem na nią rozszerzonymi ze strachu oczami. Czy coś się stało?! Fran zauważając mój strach złagodniała.
- Wszystko jest w porządku.. - westchnęła- Nadal bez zmian.. Ale czasami rusz tą głową i pomyśl co robisz.. To nie boli - mruknęła cicho i wyszła z kuchni. Diego przestał się chichrać gdzieś tak w połowie przemowy opieprzowej Fran. Miała racje, mogłem myśleć nad tym co robię.. Wyszedłem z kuchni i zadzwoniłem do Germana, zapytać o stan Violi. Powiedział mi, że nadal jest bez zmian. Jutro w południe ma mieć badania i lekarze będą może więcej wiedzieli.
Następnego dnia wstałem wcześnie. Najszybciej jak mogłem ubrałem się i pojechałem do szpitala. Dochodziła godzina 7 i w mieście o dziwo były ogromne korki. Dojazd do szpitala zajął mi 45 minut. Wszedłem do szpitala i skierowałem się na drugie piętro do sali numer 023. Stanąłem jak wryty kilka kroku przed salą. Z daleka było słychać krzyki i różne komendy, ale nie spodziewałem się, że... Lekarze i pielęgniarki biegali w okół łóżka Violetty. Krzyczeli do siebie i wstrzykiwali jej coś.
Najważniejszy organ w jej ciele przestał pracować. Wskaźnik uderzeń serca pokazywał na monitorze poziomą kreskę i wydawał jeden długi pisk. Sam czułem jak by moje serce się zatrzymało.. To nie może być prawda.. Ja nie chcę stracić Violi...


***
tum tum tum! Biedna Viola :c Nie chciałabym być na miejscu Leona :c
Obiecałam, że dodam do końca tygodnia i bardzo proszę! Nie wiem ile jeszcze będzie części, zważywszy na to jak zakończyła się ta :c