- A ty z czego się tak śmiejesz ? - zapytałam z niezadowoleniem.
- Twój chłoptaś jest jakiś nerwowy...- popatrzał w jego stronę a on cały nabuzowany siedział w aucie i ze złością oglądał całą tą scenę.
- Daj spokój.. On się o mnie martwi..
- Martwi ? Czym niby jak nic ci nie zrobiłem ? - zaśmiał się.
- Słucham ? A jak wystraszyłeś mnie przy jeziorze, wybiłeś okno..
- Zaczekaj.. Przyznaję byłem przy jeziorze i oknie ale nie wybiłem go.. Po co miał bym to robić..
- Zaraz więc jeśli ty nie wybiłeś okna to kiedy jeszcze patrzyłeś się na mnie ?
- Chciałem sprawdzić czy wszystko okej więc podszedłem do okna i rozmawiałaś wtedy z dziewczynami o Leonie a później poszłaś na plaże ale nie wybił bym nigdy okna ... - zaśmiał się.
- Jak to ?! - zapytałam zdziwiona.
- Ale ktoś ci zrobił krzywdę coś ci się przez to stało ? - zapytał z ułożył swoje ręce na moich ramionach.
- Oprócz tego, że strasznie się wystraszyłam to nic ...
- Spokojnie znajdę tą osobę która to zrobiła... - powiedział i delikatnie się uśmiechnął. Pokiwałam twierdząco głową i przytuliłam go w ramach podziękowania.
Gdy weszłam do auta Leon nic nie powiedział. Przez całą drogę nic nie mówił, był zły, że go przytuliłam... ?Pewnie w ogóle był zły, że się do niego odezwałam. Gdy wysiedliśmy z auta niedaleko jeziora nie wytrzymałam.
- Leon możesz mi powiedzieć co ci odbiło ?! - wydarłam się na niego.
- Ty mi powiedz .. - mówił spokojnie - Najpierw ten koleś cię prześladuje i wybija ci okno a teraz się do niego kleisz ..
- On nie wybił żadnego okna ! To nie był on rozumiesz ?! A zresztą on uratował mi życie ! - wydarłam się i poszłam do swojego domku. Trzasnęłam drzwiami. Byłam w nim sama. Dziewczyn nie było bo gdzieś se poszły a z Leonem nie miałam zamiaru siedzieć. Nalałam sobie wody do szklanki i wypiłam ją dosyć szybko.. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.. Poszłam otworzyć i zobaczyłam to czego się spodziewałam.
- Powiedz mi tylko kiedy sobie przypomniałaś.. - powiedział cicho i spokojnie.
- Jak ci o tym pierwszy raz mówiłam to coś mi się przypominało pamiętałam tylko ścigacz i czyjąś sylwetkę i to wszystko.
- Aha czyli pamiętałaś od samego początku i nic mi nie powiedziałaś ?! - uniósł głos.
- Nie wiedziałam czy to się na serio stało czy moja wyobraźnia to dodała ! - prawie, że krzyknęłam - Chcesz to odejdź ode mnie ... Już nie raz się zawiodłam na kimś ... Przynajmniej będę wiedziała, że w ogóle ci na mnie nie zależy... - już miałam zamknąć drzwi ale Leon je zatrzymał i wszedł do środka po czym wbił się w moje usta..
- Przepraszam po prostu jak zobaczyłem jak się do ciebie uśmiecha i patrzy to aż się we mnie gotowało... - mówił spokojnie. Złapałam delikatnie jego dłonie które spoczywały na moich policzkach i delikatnie się uśmiechnęłam. Obejrzeliśmy jakiś film trochę pogadaliśmy pośmialiśmy się a później wieczorem przyszły dziewczyny i tak jakoś zleciało wszystko a następnego dnia po południu byłam już w domu..
Gdy weszłam mój tata stał na środku i się do mnie uśmiechał. Nie odwzajemniłam gestu. Chwyciłam torbę i poszłam w kierunku schodów.
- Witaj w domu córciu - uśmiechnął się.
- Cześć .... - powiedziałam cicho.
- Nawet mnie nie przytulisz ? - zapytał. Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam schodami do swojego pokoju na strychu.
- Violetta daj mi szansę ... - powiedział po chwili. Stanęłam na chodach i odwróciłam się w jego stronę.
- Jak mam dać ci szansę jak ciebie nie było przez całe moje życie.... Nie wiesz nawet co się wydarzyło i jak ja się czułam ... - miałam łzy w oczach - nigdy cię nie było.. Dla ciebie ważniejsza była praca i Esmeralda.. A jej córki były bliższe tobie niż ja ... To nimi się przejmowałaś to im poświęcałeś czas... Nawet nie wiedziałeś, że przed wyjazdem tutaj trafiłam do szpitala ...
- Jak to co ci się stało ?! - zapytał wystraszony.
- Chcieli mnie zgwałcić tato ale ty nic o tym nie wiedziałeś bo się tym nie przejmowałeś... Nawet nie przyjechałeś teraz gdy byłam w szpitalu... Nic nie wiesz co się ze mną dzieje ... - mówiłam przez łzy i pobiegłam do pokoju trzaskając drzwiami. Mój pokój nie był taki świetny ... Miałam w nim tylko łóżko biurko, dywan i małą szafę.. Ściany nawet nie były pomalowane... To była masakra a nie pokój.. Porównując mój pokój do innych to to jest okropieństwo...
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać ze złości i rozczarowania...
~.~
Obiecany rozdzialik ^^ Dzisiaj pojawi się jeszcze II cz os i prawdopodobnie rozdział. Zobaczę czy będzie mi się chciało xd A w przyszłym tygodniu prawdopodobnie powstanie nowy blog o magii i wgl xdd
No to do następnego Pa Pa <3