Siedziałem na ławce przed szpitalem i tępo patrzałem się
przed siebie. Cały czas w głowie rozbrzmiewały mi jej słowa – Kim ty jesteś? Kim ty jesteś? Kim ty jesteś?
– Ona mnie nie pamiętała.
- C-co? – zapytałem
się zdziwiony, a mój głos zaczął się łamać.
- Kim jesteś? –
powtórzyła szeptem.
- Skarbie.. Błagam
n-nie… - poczułem palące łzy w oczach –Ja mam na
imię Leon i jestem… jestem… - nie dałem rady – Przepraszam.. – odpowiedziałem
szeptem, a po moim policzku spłynęła łza. Odwróciłem się szybko i opuściłem
sale.
- Leon! – usłyszałem
Germana.. Nie chciałem z nikim rozmawiać, dlatego jeszcze szybciej opuściłem
szpital.
Gdy w myślach odtworzył mi się tamten moment, po prostu
zakryłem twarz dłońmi i płakałem. Moja Viola mnie nie pamiętała.. Nie pamiętała
o naszej miłości, o naszej przyjaźni, o tym jak pierwszy raz ją spotkałem, o
tym jak pierwszy raz ją pocałowałem. Nie pamiętała niczego.. To jest coś
strasznego. Patrzeć na osobę, która jeszcze kilka dni temu mówiła ci jak bardzo
cię kocha, jak w jej oczach dostrzegałeś ogromne szczęście, miłość, a w twoich
ramionach czuła bezpieczeństwo. Nie
pamięta nic.. Kompletna pustka.
- Leon… - obok mnie usiadła Lou. Dla niej też to było
trudne. Bardzo się przyjaźnią z Violą i są dla siebie jak siostry, których w
tej chwili Viola nie pamięta – Powinieneś być teraz z Violą. Nie chce nikogo
słuchać i jest podenerwowana. Nie wie co się dzieje.. Proszę cię idź do niej..
ona cię potrzebuje..
- Jak mnie potrzebuje skoro do cholery nic nie pamięta! –
uniosłem głos – Przepraszam.. Po prostu tak nie miało być.. ja nie mogę jej
stracić..
- Więc nie pozwól.. – szepnęła. Patrzałem na nią chwilę, a
ona posłała mi lekki uśmiech.
*
Stanąłem przed jej drzwiami niepewny czy wejść do środka. Patrzałem
się w drzwi, jak ostatni idiota i wstrzymałem oddech. Zamknąłem oczy i wziąłem
jeden, głęboki, uspokajający wdech. Chwyciłem klamkę i nacisnąłem ją. Szybko
wparowałem do środka, ale zastygłem w bezruchu, gdy Viola na mnie spojrzała.
- J-ja..Emm.. – odchrząknąłem i odwróciłem się z zamiarem
wyjścia. Przymknąłem powieki, gdy usłyszałem jej cichy głos.
- Leon, proszę… - po kilku sekundach odwróciłem się w jej
stronę. Zamknąłem powoli drzwi i stałem tam ze spuszczonym wzrokiem. Spojrzałem na nią niepewnie, a ona delikatnie
się uśmiechnęła. Wziąłem głęboki wdech i usiadłem przy jej łóżku.
- Viola ja..J-ja.. Cholera nie wiem co powiedzieć –
schowałem twarz w dłonie.
- Prawdę.. – szepnęła. Spojrzałem prosto w jej czekoladowe
oczy.
- Jestem twoim
narzeczonym – mój głos był cichy i drżał. Viola zrobiła większe oczy i
wstrzymała oddech. Uniosła rękę, na której widniał pierścionek zaręczynowy.
- O mój boże.. – szepnęła. Teraz się już nie wycofam. Powiem
wszystko..
- Znamy się już 5, a właściwie 6 lat. Za dwa miesiące
miną 6 lat znajomości.. Oświadczyłem ci
się w twoje urodziny…
- Ostatnie co pamiętam to to, że razem z tatą mieliśmy
wyjechać z Madrytu i wrócić do Buenos Aires – szepnęła łamiącym się głosem – A
teraz nagle budzę się i widzę w około siebie ludzi, których nie znam, jestem
zaręczona..- zauważyłem, że w jej oczach zaczynają się zbierać łzy, a głos
drży.
- Hej.. – złapałem jej dłoń i delikatnie jeździłem kciukiem
po jej powierzchni – Pomogę ci.. Poradzimy sobie.. Kocham cię, jak jakiś wariat
i nie pozwolę ci się załamać. Byłem przy tobie od samego początku i nadal będę
– uśmiechnąłem się, a ona odwzajemniła mój gest ze łzami w oczach.
- Dziękuje.. –szepnęła – Nie wiem dlaczego, ale wydajesz mi
się taki bliski, a jednocześnie tak bardzo daleki..
- Jakoś to naprawimy – splątałem nasze palce, a Viola
przeniosła wzrok na nasze splecione dłonie i po kilku sekundach delikatnie się
uśmiechnęła i mocniej ścisnęła moją dłoń.
Po tygodniu lekarze pozwolili jej wrócić do domu. Zatrzymałem
się przed naszym mieszkaniem i wysiałem szybko z auta. Stanąłem przed drzwiami
Violi i pomogłem jej wysiąść z auta. Wziąłem jej torbę i nie pewnie wyciągnąłem
w jej stronę rękę. Nie patrzałem się w jej oczy tylko tępo wpatrywałem się w
moją dłoń z zaciśniętymi ustami. Po chwili chwyciła moją dłoń i ścisnęła lekko.
Spojrzałem w jej oczy z wyraźną ulgą uśmiechnąłem się. Otworzyłem przed nią
drzwi i wpuściłem ją pierwszą. Weszła niepewnie i zaczęła się rozglądać po
wnętrzu. Przeszła przez salon i skręciła o kuchni. Poszedłem za nią ze
zmarszczonymi brwiami. Stanąłem w drzwiach kuchni i patrzyłem na jej
poczynania. Przejechała dłonią po blacie i stanęła po chwili w miejscu.
Wyciągnęła rękę w górę i otworzyła szafkę ze szklankami. Wyciągnęła jedną i
zamknęła szafkę, a następnie przeszła kawałek i wyciągnęła z dolnej szafki
wodę. Uniosłem o góry brwi ze zdziwienia. Nalała sobie wody do szklaki i
wpatrywała się w nią.
- Nie wiem skąd o tym wiem.. Widzę ten dom pierwszy raz, a
czuje jakbym tu mieszkała od wieków.. – szepnęła.
- Mieszkamy tu razem od 3 lat… - oparłem się o framugę i
przyglądałem się jej – Czyli coś ci się przypomina. Jakieś drobne rzeczy,
czyny..
- Tak.. Chyba masz rację – lekko się do mnie uśmiechnęła –
Nalać ci też? – zapytała niepewnie, a ja pokręciłem głową nadal się w nią
wpatrując.
- Emm.. Gdzie jest mój pokój? – zapytała po dłuższej chwili
ciszy.
- Pokażę ci – lekko się uśmiechnąłem i ruszyłem w stronę
sypialni. Co chwila się oglądałem czy aby na pewno idzie za mną. Weszliśmy na
górę i stanąłem przed drzwiami sypialni. Otworzyłem drzwi i przepuściłem ją przodem.
- To jest nasza sypialnia – szepnąłem – Jeśli jesteś
zmęczona to możemy się położyć i..
- Posłuchaj – przerwała mi cicho – J-ja nie.. – zmarszczyłem
brwi – My n-nie… - spuściłem wzrok, gdy zrozumiałem o co jej chodzi.
- Emm.. Tak, pewnie, okej.
Prześpij się, tam masz łazienkę – wskazałem drzwi obok – A przez drzwi
przy oknie wejdziesz do garderoby.. – nie bardzo wiedziałem jak się zachować –
Ja będę spał na kanapie czy coś..
- Leon ja..
- Nie daj spokój –
uśmiechnąłem się do niej uspokajająco – jest wszystko w porządku – puściłem jej
oczko dla rozluźnienia i wyszedłem z pokoju. Zszedłem na dół i poszedłem w
kierunku kuchni. Wyjąłem z lodówki piwo, a po chwili namysłu wziąłem cały
czteropak. Rozsiadłem się na kanapie i włączyłem telewizor. Otworzyłem puszkę
piwa i w tym samym momencie usłyszałem jak Viola puszcza w łazience wodę.
Przymknąłem powieki i lekko się uśmiechnąłem, gdy w mojej głowie odtworzyły się
wspólne kąpiele. Zaraz ten uśmiech mi zszedł, bo bardzo zapragnąłem teraz być z
nią… Pragnąłem przytulić ją do siebie, zaśpiewać jej do snu, w łóżku ogrzać ją
własnym ciałem. Ale nie mogłem tego zrobić.. Nie mogłem bo ona mnie nie
pamięta. Ta myśl dobiła mnie jeszcze bardziej. Wypiłem puszkę piwa jednym
duszkiem i otworzyłem następną. Kilka kolejnych wypiłem w niecałą godzinę.
Wstałem z kanapy i podszedłem do barku. Otworzyłem szafkę z mocniejszym alkoholem
i wyciągnąłem butelkę whisky. Uniosłem ją i przechyliłem głowę. Przyglądałem
jej się z przymrużonymi powiekami i po chwili wzruszyłem ramionami. Położyłem ją
na blacie i wyjąłem szklankę. Otworzyłem butelkę i stałem z opartymi rękami o
blat, uważnie przyglądając się temu co naszykowałem. Westchnąłem i niepewnie
zalałem połowę szklanki alkoholem. Chwyciłem szklankę i jeszcze chwilę się na
nią patrzałem.
- Nie rób tego, proszę.. – usłyszałem szept i zastygłem w
bezruchu w połowie swojego czynu. Miałem już otwartą buzie i chciałem napić się
zawartości tej szklanki, ale powstrzymał mnie jej szept. Zamknąłem buzie i
odwróciłem się ze zmarszczonymi brwiami w jej kierunku.
- Dlaczego? – zapytałem głupio – chce mi się pić.. –
zrobiłem minę małego szczeniaczka. Wywinąłem dolną wargę układając ją w podkowę
i zrobiłem maślane oczka. Viola delikatnie się zaśmiała.
- Lubię twój śmiech i lubię jak to ja jestem jego powodem –
powiedziałem cicho lekko bełkotliwym tonem.
- Leon, nie powinieneś tyle pić.. – przyjrzała mi się uważnie
ze zmarszczonymi brwiami – Czy ty m-masz problem z alkoholem? – zapytała cicho
i niepewnie. Od razu rozjaśniło mi się w głowie i momentalnie wytrzeźwiałem.
- Nie, nie, nie, nie, nie – zacząłem szybko i zbliżyłem się
do niej. Patrzała na mnie niepewnie – J-ja.. Po prostu to jest dla mnie
cholernie ciężkie i martwię się strasznie o ciebie… - szepnąłem- to jest takie
odreagowanie i wiem, że jest niewłaściwe, ale to bardzo ale to bardzo rzadko
się zdarza, żebym po to sięgał. Musisz mi uwierzyć… - spojrzałem błagalnie w
jej oczy – Nie zrobię ci krzywy.. – szepnął.
- Wiem i jakoś czuje, że nie zrobisz mi krzywdy i nie ma się
czegoś bać. Już na samym początku jak widziałam, że sięgasz po piwo to coś
dziwnego poczułam.. Nie strach, raczej zmartwienie. Tak jak bym wiedziała, że
to nie oznacza jakiegoś niebezpieczeństwa, tylko jakiś nie wiem.. Problem?
Kłopot? Po prostu poczułam wtedy, że muszę do ciebie zejść i tak jakoś… Sama
nie wiem – zaśmiała się nerwowo i schowała twarz w dłonie. Uśmiechnąłem się i
chwyciłem delikatnie jej dłonie i odsunąłem od twarzy.
- Mógłbym cię przytulić? – zapytałem niepewnie.
- Pewnie, że tak – uśmiechnęła się przyjaźnie. Od razu
przyciągnąłem ją do siebie. Viola oplotła swoje ramiona wokół mojej talii i
ułożyła głowę na mojej klatce. Jedną ręką jeździłem po jej plecach, a drugą po
włosach i delikatnie ucałowałem czubek jej głowy.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem – szepnąłem ledwo słyszalnie.
Viola mocniej się do mnie przytuliła. Delikatnie bujałem nami na boki i tak staliśmy
jakiś czas.
*
Rano obudziły mnie hałasy w kuchni. Otworzyłem oczy i
przeciągnąłem się na kanapie. Wszystkie kości mnie strasznie bolały. Spanie na
kanapie za każdym razem kończy się takim bólem. Wstałem i w samych bokserkach
pomaszerowałem do kuchni, po drodze ziewając i przeciągając się. Wszedłem do
kuchni i przetarłem zaspane oczy. Z uśmiechem na twarzy podszedłem do Violi i
objąłem ją od tyłu, a następnie pocałowałem w ramie.
- Cześć Koch… - Viola odskoczyła ode mnie jak oparzona i
rozszerzyła swoje oczy.
- Boże! – pisnęła – Wystraszyłeś mnie. Nie rób tak więcej –
mruknęła i wróciła do swoich czynności. Zmarszczyłem brwi i chciałem zadać jej
pytanie o co jej chodzi, ale od razu rozjaśniło mi się w głowie. No tak.. Ona
przecież nie pamięta, jak co rano ja albo ona tak się witaliśmy. Jak
obejmowałem ją w pasie i skradałem pocałunku. Jak specjalnie nauczyłem się
wstawać wcześniej od niej, żeby popatrzeć jak śpi i zrobić jej pyszne śniadanie
do łóżka. Jak każdego dnia pokazywałem jej, jak bardzo ją kocham. Ona tego nie
pamięta. Tak po prostu… I chociaż to cholernie boli i myśl, że może mnie już
nie pamiętać mnie zabija, to ja będę walczył. Jeśli zapomniała, że mnie kocha
to przeżyjemy wszystko od początku i znów będę mógł się w niej zakochać. Od
nowa…
- Tak, przepraszam.. To był głupi pomysł – potarłem kark.
- Czy mógłbyś się ubrać? – zapytała cicho tępo wpatrując się
w blat.
- Tak, jasne – mruknąłem i odwróciłem się na pięcie.
Ruszyłem do sypialni i po krótkim prysznicu i ubraniu się, wyszedłem z
sypialni. Zamarłem w połowie kroku i z szerokimi oczami wpatrywałem się w sylwetkę
Violi. Stała przed białymi drzwiami, znajdującymi się obok sypialni. Trzymała
klamkę i nacisnęła ją, ale drzwi nie ustąpiły.
- Leon co tam jest? – zapytała ze zmarszczonymi brwiami.
- Takie tam stare rzeczy… Nic ważnego.. – odpowiedziałem szybko.
- Dlaczego czuję, że tam jest coś ważnego..? – bardziej
stwierdziła niż zapytała.
- Nie przejmuj się tym.. – uśmiechnąłem się lekko w jej
kierunku – Chodźmy na śniadanie – przepuściłem ją przodem. Po kilku sekundach
ruszyła nadal ze zmarszczonymi brwiami. Odetchnąłem z ulgą, że dała spokój. Z
bólem odwróciłem się w stronę tych drzwi i wpatrywałem się w nie. Poczułem
lekkie pieczenie oczu i mocno zacząłem mrugać, żeby odgonić łzy. Odchrząknąłem
i ruszyłem na dół. Ona nie może się dowiedzieć. Bynajmniej nie teraz…
***
Wiem wiem wiem.. Pewnie jesteście wściekli, że tak długo nie dodawałam i że skończyłam w takim momencie i pewnie że krótki. PRZEPRASZAM :C Wiem zawaliłam, ale mam sporo teraz na tym moim głupim łbem i ledwo wiąże jeden koniec z drugim.. Nie powiem ciężko jest wszystkiego dopilnować i wgl robić wszystko na czas ale cóż ..
A co do OS to jak myślicie co kryje się za drzwiami??? Co Leon próbuje ukryć? :D huhu mówię wam będzie ciekawie. jeszcze może jedna albo ze dwie części i koniec OS i zacznę dodawać rozdziałki ^^
JESZCZE NIECAŁE 2 MIESIĄCE I WAKACJE !! JEEEEE <3