środa, 17 czerwca 2015

One Shot "Remember me" cz VI ZAKOŃCZENIE

Szedłem wolnym krokiem przez parki i próbowałem uspokoić. Wiem, że nie powinienem na nią krzyczeć, ale po prostu nie wytrzymałem. Dusiłem to wszystko w sobie i w końcu wypuściłem… Co nie znaczy, że czuje się  z tym wszystkim dobrze. Jestem zły na siebie, że na nią na krzyczałem. Jestem zły na siebie o to, że ją teraz zostawiłem. Jestem zły na siebie, że nie pojechałem z nią wtedy na te pieprzone zakupy. Wyciągnął bym ją wcześniej i nic by się nie stało..  Byłem już blisko domu i wtedy usłyszałem krzyk. Zacząłem się rozglądać, czy czasem ktoś nie potrzebuje pomocy, albo może mi się zdawało. Kolejny raz usłyszałem krzyk i spojrzałem na nasz dom.
- Viola.. – szepnąłem i zacząłem biec do mieszkania. Wpadłem do środka i zacząłem się rozglądać. Wszystko ucichło i jedyne co słyszałem to bicie własnego serca, które uderzało z ogromną szybkością. Wbiegłem na górę i zobaczyłem TE drzwi otwarte. Wciągnąłem głośno powietrze i wbiegłem do pomieszczenia. Zapaliłem światło i od razu ukazała mi się moja Viola. Podbiegłem do niej i wziąłem jej twarz w dłonie.
- Skarbie… Proszę otwórz oczy.. – mój głos się łamał – Tak bardzo cię przepraszam… Viola proszę..

/Viola/

Głowa strasznie mi pulsowała. Przelatywały przez nią milion wspomnień, myśli, gestów, emocji.. Cały czas słyszałam jak ktoś mnie woła..
- Viola, Viola… Kochanie..- jego głos był teraz jak najlepsze ukojenie bólu.
Zostałam przytulona o potężnego torsu. Pod moim policzkiem wyczuwałam gwałtowne bicie serca Leona. Objęłam go mocno i wtuliłam się w jego klatkę. Obrazy z przeszłości bombardowały moją głowę i nie chciały przestać. Miałam przed oczami chwilę pierwszego zakochania. Chwilę pięknych zaręczyn. Miałam przed oczami chwile, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Przypomniało mi się to wspaniałe odczucie, gdy dziecko rosło w moim wnętrzu, tuż pod sercem. Pamiętałam, jak pierwszy raz usłyszałam bicie serca mojego dzieciątka. Pierwszy jej ruch, pierwszy oddech, pierwszy uśmiech, pierwszy śmiech. Ale również przypomniał jej się najgorszy dzień w życiu.
- Oh Diana.. Moja mała córeczka… - szlochałam w jego koszule.
- Spokojnie, kochanie – głos Leona coraz bardziej się załamywał – Nie chciałem, żebyś się dowiedziała w ten sposób. Miałem zamiar powiedzieć ci to wszystko niebawem, ale delikatnie, oszczędzając ci wstrząsu. Nie chciałem, żebyś ponownie to wszystko tak bardzo przeżywała – mocniej wtulił mnie w siebie, a ja zadrżałam w jego ramionach, przypominając sobie tamten dzień.

Przeciągnęłam się na łóżku i po chwili zdałam sobie sprawę, że Diana nie obudziła mnie swoim płaczem na karmienie. Zmarszczyłam brwi i szybko wstałam. Poszłam do jej pokoju i cichy głos w głowie podpowiadał mi, że coś jest nie tak. Na początku sądziłam, że dziecko przespało porę karmienia po raz pierwszy. Podeszłam z lekkim uśmiechem do łóżeczka, ale moje serce uderzało do podwojoną prędkością.
- Diana, skarbie czas wstawać.. – powiedziałam spokojnie. Podeszłam do łóżeczka i patrzałam z przerażeniem na mojego skarba. Była cała sina i w ogóle nie oddychała. Próbowałam robić wszystko co w mojej mocy, żeby tylko odzyskała oddech. Leon dzwonił po pogotowie i policje. Próbował bezskutecznie przywrócić dziecku oddech.

Ona miała tylko niecałe cztery miesiące.. Zaczęłam płakać jeszcze bardziej przypominając sobie stwierdzenie lekarzy. Powiedzieli, że była to tak zwana „śmierć łóżeczkowa”. Jest to nagła, niespodziewana, niewytłumaczalna śmierć, której nie można było przeciwdziałać i za którą nikt nie był odpowiedzialny. Zdarza się u niemowląt poniżej 1 roku życia. Lekarze nam powiedzieli, żebyśmy spróbowali jeszcze raz i to było najgorsze co mogli powiedzieć w tamtej chwili.
- Nasza mała córeczka… - łkałam w jego koszule, a on delikatnie kołysał naszymi ciałami.

/3 LATA PÓŹNIEJ/

Leżałam w ogrodzie i wygrzewałam swoje ciało w słońcu. Słyszałam śmiechy dookoła i na mojej twarzy od razu widniał uśmiech. Coś, a raczej ktoś zasłonił mi słońce. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Leona.
- Ahh.. – kucnął obok mnie i ułożył dłonie na moim lekko zaokrąglonym brzuchu – Nie mogę się doczekać, aż ten mały szkrab do nas dołączy – jeździł opuszkami palców po moim brzuchu, co powodowało przyjemne dreszcze.
- Jeszcze tylko kilka miesięcy – zaśmiałam się – Możesz zacząć kupować sukienki.
- Tak. Dla moich księżniczek należą się najlepsze i najpiękniejsze rzeczy.
Odwróciliśmy się, gdy usłyszeliśmy ten cudowny śmiech. Nasz mały synek Alex, próbował złapać swojego szczeniaczka. Ledwo co nauczył się chodzić i jeszcze niepewnie trzyma się na nóżkach. Zaczął powoli iść z uśmiechem z naszą stronę.
- Może wejdźmy już do dom.. – mruknął Leon –  Powinnaś odpocząć. A jak Alex pójdzie spać, to damy ci bardzo dobry odpoczynek..- po tonie jego głosu wywnioskowałam, że bynajmniej nie myślał o odpoczynku, a o czymś zupełnie innym.
- Wstydź się Leon – zaśmiałam się – Co Alex sobie pomyśli? – na chwile odwrócił się w stronę syna, który znów gonił z psem, a następnie zwrócił się do mnie. W jego oczach widziałam ogromną miłość i troskę. Zbliżył się do mnie i musnął moje usta.

- Pomyśli, że jego tata bardzo kocha mamę. I będzie miał zupełną rację – ponownie mnie pocałował, a ja wiedziałam, że nie ma nic lepszego od wspólnego życia z Leonem.

THE END

***
Czuje, że spieprzyłam to zakończenie :C  Nie dość że krótkie to jeszcze do dupy :cc 
Bardzo was przepraszam miśki i mam nadzieje, że aż tak bardzo was nie zawiodłam :c 

Teraz biorę się za pisanie rozdziałów i postaram się dodać coś za tydzień. W wakacje nie wiem jak będzie bo większość mam zawalone wyjazdami, spotkaniami, nockami, jakimiś imprezami itp. Zapewne jak większość z was :D UWIERZYCIE ŻE Z TYDZIEŃ WAKACJE!! JEEEEE <3 
W końcu :D 

6 komentarzy:

  1. Zaczynam od nowa, zapraszam :)
    http://w-zyciu-chodzi-o-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super OS, czekam na kolejny rozdział. Cudownie piszesz!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kiedy rozdzial i os megaa

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę genialny!
    Awww <3
    Dzieci z Leonem,
    Szceniacek xd
    No i Leoś...mrrrr xd
    #Tinistas

    OdpowiedzUsuń