piątek, 8 sierpnia 2014

One Shot "Niezapomniany pocałunek" cz. I

- Dobra dzieciaki w domu proszę poćwiczcie jeszcze troszkę piosenkę a na pewno na następnej lekcji będzie perfekcyjnie ! - powiedziałam rozradowana do moich uczniów którzy mieli ogromne uśmiechy na twarzy.
- Widać, że muzyka jest dla was wszystkim i to jest na prawdę piękne - mówiłam spokojnie uśmiechając się- Nie możecie przestać tego robić przez jakąś małą pomyłkę.. Muzyka jest w was ... To wy jesteście muzyką i nie zapomnijcie o tym.. - uśmiechnęłam się serdecznie. Na korytarzu rozbrzmiał się dźwięk dzwonka który oznajmiał nam, że jest koniec lekcji i zaczyna się przerwa.
- Życzę wam udanego i wesołego weekendu i proszę mi w poniedziałek wrócić cali i zdrowi do szkoły - zaśmiałam się. Uczniowie się pożegnali i wyszli z sali. Zaczęłam układać papiery i włożyłam je do teczki.
- Violetta idziesz ? - zapytała moja przyjaciółka stojąc w drzwiach.
- Tak Lu.. Właśnie skończyłam więc możemy już iść - uśmiechnęłam się i narzuciłam na ramie swoją torbę. Wraz z moja przyjaciółką wsiadłyśmy do jej nowego cudnego autka.. Ruszyłyśmy do naszego wspólnie wynajmowanego mieszkania.
- Viola jutro jest piątek i mamy wolne więc wypadało by iść na jakąś imprezę - powiedziała radośnie.
- Nie przepraszam ale nie mogę ... - odpowiedziałam spokojnie.
- Jak to ?! Dziewczyno przecież ty nie chodzisz na imprezy i dawno nie widziałam cię z żadnych chłopakiem a nawet nie chodzisz na randki !! Czy ciebie na serio pogięło ? - oburzyła się.
- Oj nie przesadzaj Lu - zaśmiałam się.
- Błagam cię powiedz mi chociaż, że kiedyś będzie albo był ktoś kto zawróci ci w końcu w głowie... - powiedziała. Zamyśliłam się i zaczęłam przypominać sobie stare czasy... Gdy miałam piętnaście lat i byłam zakochana w starszym od siebie chłopaku...
- Viola ? - wyrwała mnie z rozmyśleń Lu.
- Co ? - zapytałam szybko.
- Nad czym tam myślisz ? Długo mi nie odpowiadałaś i zamyśliłaś się co znaczy, że jest coś na rzeczy... - powiedziała radośnie i klasnęła w dłonie.
- Trzymaj kierownice ! - ostrzegłam ją.
- To co był albo jest ktoś ... - uśmiechnęła się szeroko.
- Może był... - zaczęłam a ona pisnęła.
- Zawrócił ci w głowie ?
- Może zawrócił .. - mówiłam a ona jeszcze bardziej zaczęła piszczeć.
- O matko no to opowiadaj jak to było !! Jaki on był ? Jak się nazywał ? - zaczęła zadawać pytania.
- Nazywał się Leon Vardes i był miły, uprzejmy, jego rodzice mieli ful kasy... - zaśmiałam się.
- No weź nie bądź taka tajemnicza tylko opowiadaj !! - prawie, że krzyknęła.
- Miałam piętnaście lat gdy pierwszy raz go spotkałam czyli to było dziewięć lat temu...

Na schodkach od tarasu siedziała dość podenerwowana dziewczyna z długimi jasny-blond włosami. Wyczekiwała przyjazdu swojego starszego brata Federico i jego przyjaciela Leona. Chłopacy studiowali razem na uniwersytecie. Na święta bożego narodzenie Fede zaprosił do naszego domu swojego przyjaciela ponieważ jego rodzicie nie będą mogli być z nim w tym pięknym dniu. Dlatego Fede postanowił, że nie może zostawić Leona samego w takim dniu.
Zdaniem Violetty chłopcy bardzo się od siebie różnili. Federico pisał w listach jaki jest jego przyjaciel Leon. Pochodzi z bogatej rodziny. Na studiach wszystkie panny na niego lecą a on to wykorzystuje i spędza z nimi dość upojne chwile... Fede również pisał, że jest przystojny.. Nic dziwnego jeśli lecą na niego kilkadziesiąt dziewcząt. Fede natomiast jest zupełnie inny niż on. Od początku musiał ciężko pracować, żeby dostać się na studia a gdy je skończy czeka go jeszcze większa i cięższa raca. Nasi rodzice nie są bogaci i nie mogą nam od tak zapewnić studiów czy drogich samochodów.. Musimy sami również się o to postarać.
Violetta i Fede również się różnią. Fede jest bardzo rozrywkowy, rozgadany i niepoukładany. Ciągle chodził by tylko na imprezy i szalał z dziewczynami do samego rana. Violetta za to jest spokojna, cicha i poukładana. Woli rozmyślać niż mówić. Bardziej pasuje jej wieczór z dobrą książką w ręku niż wyjście na imprezę. Jak na swój wiek (15 l. ) Violetta jest bardzo dojrzała. Jej rówieśnicy czasami ją bardzo śmieszą swoim zachowaniem. Szczególnie chłopcy którzy swoimi dziecinnymi wybrykami próbują poderwać dziewczynę. Violetta odbiegała od reszty przez co miała małe grono znajomych.
Siedząc na schodach wypatrywała się w jeden punkt.. Oddaloną od domu drogę polna prowadzącą wprost do bramy skromnego domku na wsi. W jednej chwili spostrzegła jak mały czarny punkcik wyjeżdża z lasu i kieruje się w stronę ich domu. Poderwała się z dotychczasowego miejsca i przyłożyła rękę do czoła tworząc mały daszek zasłaniający jej oczy przed promieniami słońca.
~ Tak to oni !! ~ pomyślała radośnie Violetta.
- Mamo Federico jedzie !! - krzyknęła. Na taras wbiegła niskiego wzrostu kobieta.
Maria Castillio- matka Violi i Fede. Skromna kobieta o smukłej sylwetce i krótkich ciemno-brązowych włosach poza ramiona. Uśmiechnęła się szeroko gdy zobaczyła nadjeżdżający wóz.
- Czyżby mój Fede przyjechał do domu - powiedziała z uśmiechem.
- Tak jedzie jak szalony - zaśmiała się.
- Cały Fede ! - również się zaśmiała. Po chwili przy bramie z piskiem opon zahamował lśniący czarny kabriolet.. Z auta wysiadł uśmiechnięty Fede.
- Do dwunastej zostało jeszcze całe 30 sekund! Wygrałem zakład, jesteś mi winien okrągłe 20 dolców Leon...- usłyszawszy to imię Violetta automatycznie spojrzała się na drzwi pasażera. Powoli się otworzyły a z samochodu wyszedł wysoki brunet. Miał ubrany biały t-shirt który przylegał do jego dość umięśnionej sylwetki.
- Dzień dobry jestem Leon Vardes - podał z uśmiechem dłoń do uścisku mojej mamie.
- Oj nie podawaj mi ręki tylko przytul mnie młody człowieku ! - powiedziała radośnie a Leon posłusznie wykonał jej polecenie.
- Cześć mamo ! Cześć Violu ! - krzyknął radośnie Fede - Mam nadzieje, że nie popękały ci bębenki przez ten pisk - zaśmiał się a matka razem z nim. Przez dłuższy czas nikt nie zwracał na oszołomioną Violette uwagi. Jej to pasowało bo mogła się uspokoić i przyjrzeć się dokładnie Leonowi. Poczuła coś dziwnego gdy na niego się patrzyła. Jak by jakieś ciepło w środku... A nawet poczuła, że zaczyna się delikatnie rumienić.. Nagle wzrok bruneta przeniósł się na Violette. Podszedł do niej z uśmiechem.
- Czyżbyś to ty była tą małą siostrzyczką tego starego konia Federico? No, no... Pozwolisz, że też cię uściskam ? - pół przytomna Violetta nie odezwała się ani słowem. Już po chwili Leon wziął ją w powitalne objęcia. Nim się ocknęła była już w jego objęciach. Poczuła, że twarz płonie jej rumieńcem, a dziwnie wiotkie nogi drżą i z najwyższym trudem podtrzymują jej ciężar ciała. I poczuła jeszcze coś dziwnego czego nigdy w żuciu nie poczuła... Napięcie? Dreszcz? Raczej jedno i drugie... Czyżby to był właśnie ten facet.. Ideał ?

★☆★
Podoba wam się One Shot ? Nie wiem z ilu części się będzie składał ale może tak z 3-4... Mogą być takiej długości a może krótsze.. Jeszcze do końca nie wiem xd 
Rozdział pojawi się jeszcze dzisiaj a kolejna część Os jutro :) 


5 komentarzy:

  1. Super OS <3
    Czekam na kolejną część <333

    http://amor-que-sobrevivira-todo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. One shot jest Genialny :3
    Chcem kolejna część :*
    Przepraszam, że nie komentowałam, ale nie miałam czasu ;/
    www.leonviolettayfranymarcoo.blogspot.com <------- Zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny naprawdę mi się podobał i podoba czekam na nastepną część

    OdpowiedzUsuń