- Co wy tu robicie ? - zapytał zdziwiony Damian.
- Dowiedziałem się gdzie jesteście od Fran i przyleciałem a Leon te chciał ze mną lecieć - uśmiechnął się szeroko Fede. Przez cały czas z Leonem patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Nagle mój telefon zaczął wibrować. Wstałam z krzesła i nic nie mówiąc odeszłam od stolika. Może to wyglądało jak bym uciekała ale trudno... Dzwonił jakiś nieznany mi numer.
- Halo ? - zapytałam zdziwiona. Usłyszałam szmery - Halo ? - powtórzyłam ale nikt mi nie odpowiedział. Wzruszyłam ramionami i rozłączyłam się... Nie odwróciłam się jeszcze w stronę chłopaków. Bałam się spotkania z Leonem. Zaczęłam układać w głowie co powinnam zrobić. Po chwili do nich wróciłam. Stanęłam obok Damiana i kierowałam się w jego stronę.
- Damian j-a już pójdę do d-domu - zająknęłam się. Odchrząknęłam - Jestem zmęczona więc już pójdę - nie czekając na odpowiedź odwróciłam się wzięłam moje torebki i szybkim krokiem skierowałam się do wyjścia.
- Zawiozę cię - usłyszałam gdy już wyszłam z galerii.
- Nie... Dam sobie radę Leon - powiedziałam spokojnie lekko spanikowana.
- Dalej chodź do tego samochodu - powiedział i wziął moje zakupy które położyłam wcześniej, żeby złapał taksówkę. Niechętnie podążyłam za nim i usiadłam na przednim siedzeniu.
Gdy wszedł do auta lekko się uśmiechnął.
- Przecież to samochód Damiana.. i w ogóle skąd wiesz gdzie tymczasowo mieszkamy ? - zapytałam.
- Mieszkamy .. - powtórzył słowo po cichu ale usłyszałam to i nie odezwałam się - Dał mi auto i powiedział gdzie mam jechać. Chciał, żebym cię odwiózł bo on i Fede będą jeszcze łazili po mieście- przewróciłam oczami i patrzałam się na obraz za szybą. Nie wiem dlaczego tak się zachowuje w stosunku do niego. Może ze strachu albo zdenerwowania ?
Gdy dojechaliśmy na miejsce szybko wysiadłam i poszłam do bagażnika. Otworzyłam go i zaczęłam wyjmować zakupy.
- Przecież ja to zaniosę - powiedział spokojnie Leon.
- Daj spokój ... - powiedziałam i wzięłam ostatnią torbę - Powiedz mi lepiej po cholerę tu przyjechałeś ?
- Chciałem z tobą porozmawiać ...
- No to rozmawiajmy - powiedziałam obojętnie.
- Może wejdźmy do środka ?
- Nie. Mów tutaj, teraz albo wcale..
- Chodzi o to, że.. - zaczął po chwili ale nie mógł się wysłowić. Widać, że się krępował i był zdenerwowany i nie wiedział co powiedzieć.
- Leon mów o co chodzi .. - powiedziałam spokojnie zachęcająco.
- Chodzi o to, że ja .. że ja i Lara - wstrzymałam powietrze - My się do siebie zbliżyliśmy i prawdopodobnie będziemy razem albo nawet już jesteśmy - dokończył szybko i schował ręce do kieszeni. Patrzałam się na niego zdziwiona.
- I przeleciałeś tutaj przez ocean, żeby mi to powiedzieć ? - zapytałam cicho a on pokiwał głową.
- Chciałem ci to powiedzieć prosto w oczy a nie przez telefon i to nie mogło zaczekać.. - kiwnęłam głową i odwróciłam się. Poszłam do domu i zostawiłam otwarte drzwi, bo wiedziałam, że tak czy inaczej on tu wejdzie. Skierowałam się prosto do swojego pokoju i zamknęłam drzwi. Powoli zsunęłam się po ścianie. Torby leżały po obu moich stronach. Przyciągnęłam kolana do klatki i objęłam je rękoma. Zacisnęłam usta w wąską linie i powstrzymywałam się od płaczu.
Wiem, że to co teraz robię jest głupie.. Sama do tego doprowadziłam. Wiedziałam, że prędzej czy później tak mogło się to stać ale nie sądziłam, że aż tak szybko... Mimo, że się rozstaliśmy to to strasznie boli ... Wstałam z podłogi i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam niebieskie bikini i białą bokserkę. Weszłam do łazienki i przebrałam się. Związałam włosy i wyszłam z pokoju. Leon wchodził do salonu ze szklanką wody. Spojrzał na mnie lekko zdziwiony. Otworzyłam drzwi na werandę.
- Gdzie idziesz ? - zapytał. Nic nie odpowiedziałam. Zeszłam schodkami na piasek i poszłam w stronę wody. Gdy już byłam wystarczająco blisko zdjęłam bokserkę i weszłam do wody. Powoli wchodziłam coraz głębiej. Gdy woda sięgała mi już do klatki zanurkowałam. Pływałam po dnie. Woda była czysta i wszystko było widać. Co jakiś czas wynurzałam się, żeby zaczerpnąć powietrza. Po dłuższym czasie wyszłam z wody. Wzięłam swoją bokserkę i nałożyłam na siebie. Spojrzałam się w stronę domu i zobaczyłam, że Fede, Leon i Damian stoją na werandzie i przypatrują się mi. Odwróciłam się i ruszyłam na spacer.
Szłam brzegiem plaży, zanurzona po kostki w wodzie już dobre dwie godziny. Przeszłam ogromny kawał plaży. W pewnym momencie zobaczyłam klif z którego skakało dwóch chłopaków. Nie był aż tak daleko więc postanowiłam się tak przejść.
Dotarłam na sam szczyt klifu z uśmiechem. Jest dość spory. Na górze nikogo nie było ale w połowie drogi na górę widziałam jak dwóch chłopaków wypływało na brzeg śmiejąc się. Usiadłam na krawędzi i wpatrywałam się w wodę. Dzięki temu spacerowi uspokoiłam się i przemyślałam większość spraw. Nagle usłyszałam za sobą śmiechy. Odwróciłam się i zobaczyłam tych samych chłopaków. A jednym z nich był Matt którego długo nie widziałam.
- Violetta ? - zapytał zdziwiony.
- Matt - lekko się uśmiechnęłam. Jego kolegę kojarzyłam. Stał pośród trójki chłopaków wtedy gdy Matt się do mnie przysiadł. Był wzrostu Matta miał ciemne włosy i brązowe oczy oraz ciemniejszą karnacje i śliczny uśmiech.
- Co ty tu robisz ? - zapytał.
- Mogłabym zapytać o to samo - lekko się uśmiechnęłam.
- Ja wraz z Nickiem- wskazał na swojego kolegę - skaczemy sobie - zaśmiał się.
- Taa.. Widziałam- westchnęłam - A ja szłam na spacer i zobaczyłam jak jakieś durnie skaczą klifu i postanowiłam po czasie też być tym durniem co skoczy ale jakoś średnio mi idzie - zaśmiałam się.
- Ale wiesz, że to niebezpieczne - powiedział lekko zdziwiony Nick.
- Wiem i co z tego ?
- Wiesz, że żadna dziewczyna jeszcze stąd nie skakała ? - zaśmiał się Matt.
- No cóż... To będę tą pierwszą - wzruszyłam ramionami - Tylko powiedz mi co zrobić, żeby się nie połamać - wstałam i ułożyłam ręce na biodrach.
- No nie wiem ... - powiedział Matt i ułożył rękę na karku.
- Nie zrozum mnie źle ale to jest strasznie niebezpieczne i nie dla takich dziewczyn jak ty - powiedział jego kolega.
- Powiesz mi jak skoczyć czy mam skakać bez podpowiedzi - powiedziałam.
- Dobra to Nick skoczy a ty patrz co robi i będę ci mówił - po chwili się odezwał. Kiwnęłam głową. Nick skoczył. Starał się lecieć prosto ale przez połowę lotu machał rękami i się darł. Na sam koniec leciał prosto. Wyprostowane nogi ręce proste przy ciele i w ogóle był jak linijka.
- Pamiętaj, że do wody musisz wpaść wyprostowana i miej ręce przy ciele bo inaczej możesz je połamać- kiwnęłam głową na znak że rozumiem. Wycofałam się i wzięłam wdech.
- Nick czeka na dole a ja też tam niedługo będę - powiedział uspokajająco - Nie musisz tego robić - powiedział. Pobiegłam w stronę krawędzi i już po chwili leciałam w dół. Krzyczałam ale nie ze strachu tylko z zadowolenia, wolności... Trwało to kilka sekund a mi wydawało się jak by to trwało wieczność. Po chwili moje ciało wpadło z dużą siłą w wodę. Wypłynęłam na powierzchnie i poczułam jak Nick łapie mnie za ramie.
- Wszystko okej ? - zapytał troskliwie.
- To jest niesamowite ! - wydarłam się i zaczęłam się śmiać. Po chwili dołączył do nas Matt. Razem wypłynęliśmy na brzeg. Gdy moje nogi dotknęły gruntu poczułam, że moje ciało robi się jak z waty...
~,~
Długo nie było ale co tam xd Rozdział jest dłużysz. Co sądzicie o tym co powiedział jej Leon ?
Zrobił dobrze czy moze źle się zachował ??
Super<3
OdpowiedzUsuńDobrze zrobił to ona go odrzuciła :-X
Czekam na next:-*
Super cZekam na następny
OdpowiedzUsuńsupe rozdzial chociaz mogł sie domyslec ze vilu go kocha ale coz chciał byc z nia szczery i rozumiem to
OdpowiedzUsuńboski
OdpowiedzUsuńcudo cudo cudo
OdpowiedzUsuń