wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 43 "Strzały"

Obudziła mnie Fran gdy już lądowaliśmy na lotnisku w BA. Przeciągnęłam się na fotelu i po chwili już wychodziliśmy z samolotu. Czekając na bagaż zauważyłam, że nie ma z nami Leona. Zaczęłam się rozglądać po lotnisku. W pewnym momencie zobaczyłam go kawałek dalej z rozłożonymi rękami a w jego stronę biegła Lara z szerokim uśmiechem. Rzuciła mu się w ramiona a on ją mocno obejmował. Odwróciłam wzrok i spuściłam głowę. Nie chciałam na to patrzeć... Mimo, że zerwaliśmy ja nadal go kocham ale jesteśmy tylko przyjaciółmi. W końcu nadjechały moje dwie walizki.
- Zdaje się, że wyjeżdżając miałaś ich mniej - zaśmiała się Fran.
- Żebyś widziała jak wracała do domu z torbami - zaśmiał się Damian, który pojawił się obok mnie - Prawie codziennie przychodziła zawalona torbami! Nawet część jej ciuchów jest upchnięta u mnie! - wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Ej nie przesadzajmy! - pisnęłam i ponownie się zaśmiałam
Wzięliśmy swoje torby i skierowaliśmy się do wyjścia z lotniska. Przed lotniskiem czekał na nas Ramallo. Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił mój gest. Damian wziął moje walizki i spakował do bagażnika. Spojrzałam się przed siebie i zobaczyłam jak Leon pomaga wejść Larze do auta a później obchodzi samochód i staje przy wejściu na miejsce kierowcy. Na chwilę nasze spojrzenia się stykają i Leon uśmiecha się do mnie i macha. Odpowiadam mu smutnym uśmiechem i szybko wsiadam do auta. Jedziemy do domu w ciszy, jedynie tata i Ramallo rozmawiają. Odwieźliśmy Fran do domu i pojechaliśmy do siebie. Damian uparł się, że on zostaje i nie miałam za wiele do powiedzenia. Damian i tata wnieśli walizki a ja od razu poszłam do swojego pokoju. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam tam tylko pudło z moim kombinezonem i kilkoma innymi ciuchami. Postanowiłam zapytać ojca o to później. Przebrałam się w spodnie od kombinezonu na motor, białą bokserkę i trampki. Wzięłam rękawice i kask i zeszłam na dół.
- A gdzie idziesz? - zapytał się tata.
- Jadę się przejechać - pomachałam kaskiem.
- A gdzie druga połowa kombinezonu? - zapytał patrząc się na mnie z przymrużonymi oczami.
- Tato jest gorąco nie będę ubierała góry bo się spale - westchnęłam.
- Violetta mars.. - nie dano mu dokończyć.
- German ja pojadę z nią i będę jej pilnował - kiwnął głową w stronę ojca. Ten się zawahał ale w końcu się zgodził. Poszłam z Damianem do garażu. Wsiedliśmy na motor.
- Wjedź jeszcze do sklepu po coś słodkiego czy coś tam ... - mruknęłam a on kiwnął głową. Założyliśmy kaski. Objęłam Damiana w pasie a głowę położyłam mu na ramieniu. Zobaczyłam jak w lusterku się uśmiecha co mi się nie podobało. Kawałek dalej stanął na parkingu przy sklepie. Zszedł z motoru i zdjął kask.
- Idziesz? - zapytał. Pokręciłam przecząco głową. Ten tylko kiwnął i trzymając w dłoni kask wszedł do sklepu. Gdy tylko drzwi się zamknęły przysunęłam się do przodu. Założyłam szybko kask i zapaliłam motor. Dodałam trochę gazu żeby rozbudzić silnik. W tym momencie drzwi się otworzyły i zobaczyłam zdezorientowanego Damiana. Zaczął iść w moim kierunku dlatego szybko ruszyłam i z dużą prędkością przemierzałam ulicę. Musiałam się jakoś uwolnić od niego! Czy to źle, że chcę być sama? Pojechałam kawałek za miasto i zatrzymałam się przy plaży. Weszłam na molo i szłam powoli. Na samym końcu skręciłam i przeskoczyłam przez barierkę za którą rozciągała się długa ścieżka. Po jednej stronie były najróżniejsze jachty, kutry i mniejsze statki a po drugiej wysokim mur, który zapobiegał przedostaniu się dużych fal. Na końcu ścieżki stanęłam na ławce przy murze i wspięłam się na górę muru. Usiadłam na grubym betonie a nogi spuściłam na drugą stronę w kierunku wody. Fale rozbijały się o skały znajdujące się na dole. Jedne sięgały wyżej a inne niżej. Przez prawie cały czas czułam jak delikatnie zostaje ochlapana i nie przeszkadzało mi to. Stąd do skał nie było wysoko. Na pewno jak bym skoczyła to nic bym sobie nie zrobiła ale chyba miałabym problem z wejściem z powrotem.
- Nie powinnaś tutaj być - usłyszałam za sobą głęboki głos z chrypką na co się wystraszyłam i poskoczyłam w miejscu. Straciłam równowagę i poleciałam przed siebie. Pisnęłam i opadłam na skały..
- Ał... - jęknęłam i wstałam z mokrej powierzchni. Moja bluzka była mokra i brudna. Po chwili nad moją głową pojawiła się głowa chłopaka. Miał duże ciemne oczy, opaloną cerę i czarne włosy, które były postawione do góry.
- Nic ci nie jest ? - zaśmiał się.
- Nie.. Ha Ha Ha bardzo śmieszne, że mnie wystraszyłeś i spadłam - mruknęłam.
- Wybacz - ponownie się zaśmiał i wyciągnął w moją stronę rękę. Chwyciłam ją a on mnie podciągnął. Widać, ze ma dużo siły. Ponownie usiadłam na murku a obok mnie chłopak. Całe szczęście nie strąciłam kasku bo na pewno sturlał by się ze skał i wpadł do wody a w tedy już mogłabym się z nim pożegnać.
- Jestem... - zaczął ale mu przerwałam.
- Przestań - podniosłam rękę - nie mów mi jak masz na imię bo nie chcę poznawać nikogo - powiedziałam szybko - dosyć mam podobnych znajomości - mruknęłam a on się ponownie zaśmiał.
- To chociaż ty mi powiedz swoje imię - wzruszył ramionami.
- Nie - kiwnął głową i zachichotał. Odwróciłam się i chwytając kask zeskoczyłam z muru.
- A ty gdzie ? - usłyszałam za sobą.
- Do swojego realnego, pieprzonego świata - mruknęłam cicho do siebie - Musze wracać! - to powiedziałam głośniej. Po kilku minutach wsiadałam już na motor. Zobaczyłam kawałek dalej dużą czarną terenówkę z przyciemnionymi szybami. Dopiero teraz do mnie dotarło, że ta terenówka jedzie za mną odkąd wyjechałam z domu... Szybko założyłam kask i zapaliłam moją maszynę. Chwilkę później w terenówce również silnik został odpalony. Czym prędzej wyjechałam z piskiem opon z parkingu. Jechałam bardzo szybko ulicą i cały czas patrząc w lusterko widziałam zbliżającą się czarną terenówkę. Serce mi mocno waliło a oddech przyspieszył. Wiedziałam, że najbliżej mam do domu Leona. Nie zastanawiając się dodałam gazu, żeby być jak najszybciej w jego domu. Gdy byłam coraz bliżej miasta to było mniej samochodów. W końcu nie było, żadnego auta z wyjątkiem czarnej terenówki za mną. Zobaczyłam jak od strony pasażera ktoś wyciąga rękę z czymś czarnym. Po chwili słyszę strzał, który odbija się od asfaltu niedaleko mnie. Przerażona dodaje jeszcze więcej gazu a w moich oczach zbierając się łzy. Kolejny strzał również uderza obok mnie. Po chwili jestem niedaleko domu Leona. W mgnieniu oka gdy już zahamuje, zeskakuje z motoru, który pada na ziemie i nie przejmując się nim biegnę do drzwi po drodze zdejmując kask. Terenówka staje obok domu gdy dobiegam do drzwi i uderzam w nimi pięściami i ciągnę klamkę. Płaczę ze strachu i co chwilę odwracam się sprawdzić co się dzieje. Z auta wychodzą dwie osoby w kominiarkach zasłaniających ich twarz i w tym momencie drzwi się otwierają a w nich staje zdziwiony Leon. Wbiegam do domu i zamykam szybko drzwi. Padam na podłogę i zanoszę się głośnym płaczem....


~.~
Huhuhu akcja się rozkręca *o* Jak myślicie co teraz będzie? Podoba wam się taka akcja czy raczej nie? 

7 komentarzy:

  1. Super rozdział ciekawe co dalej sie stanie. Mam nadzieje, ze nue dlugo dodasz nexta. A jak jest niebezpieczenstwo to viola id razu do Leona i slusznie ;)
    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta akcja jest najlepsza!!!!! Jeny dziewczyno uwielbiam czytać opowiadania, gdzie serce staje mi!!!!! Wymiatasz!!!! Wiedziałam, że Violka zrobi cos nie tak i jej się cos stanie, tzn. nic się jej nie stało, ale myslałam, że się stanie po tytule!!!! Jeżeli cos z tego zrozumiałas to wielkie brawa dla cb! Czekam z niecierpliwoscią na next i pozdrawiam.
    Te amo <3

    OdpowiedzUsuń
  3. aa to jest boskie

    OdpowiedzUsuń
  4. Odkryłam Twojego bloga wszystko przeczytałam i jest bosko! :) uwielbiam Twojego bloga a akcja teraz jest super. I ja się cieszę że nie jest ciągle tak słodziutko :) Mam nadzieje że dodasz szybko nowy post vo jestem mega ciekawa co będzie dalej. Mega blog!

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny rozdział :)
    zostałaś nominowana do LBA na moim blogu:
    http://jortini-inna-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń