Powoli odwróciłam się i odetchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam Josh'a. Uśmiechnął się i usiadł obok mnie. Wyjęłam słuchawki i spojrzałam na niego.
- Pomyślałem, że potrzebujesz pomocy, ale z tego co widzę to świetnie sobie radzisz - zaśmiał się patrząc na motor.
- Taa.. Jak byłam mała to brat mnie trochę uczył, a później moja kuzynka mnie nauczyła i tak jakoś bardzo to polubiłam... - wzruszyłam ramionami. Ponownie zaczęłam naprawiać maszynę i jakoś nie przeszkadzała mi jego obecność.
- Widać, że lubisz pobrudzić sobie rączki - powiedział. Zaśmiałam się cicho, gdy zobaczyłam swoje ręce.
- Przyszedłeś tu się ze mnie nabijać, czy chodź trochę mi pomożesz? - zapytałam patrząc na niego rozbawiona. Pokiwał ze śmiechem głową i zaczął mi pomagać. Naprawa zajęła nam pół dnia. Do tego czekaliśmy trzy godziny na nowe części. Z dobrym napiwkiem pojawiły się szybciej. Gdy skończyliśmy dochodziła godzina 17.
- Dobra sprawdzimy jak działa.. - powiedziałam cicho i założyłam kask. Jechałam w bluzce na krótki rękaw i dżinsach. Nie chciało mi się zakładać kombinezonu.
- Wo Wo Wo.. - Josh złapał mnie za ramie gdy wsiadałam na maszynę. Uniosłam szybkę na kasku i spojrzałam na niego uniesionymi brwiami.
- Nie zapomniałaś czegoś? - zapytał wskazując na mój strój. Przewróciłam oczami i wskazałam na pudełko kawałem za mną.
- Mógłbyś mi podać? - zapytałam a on kiwnął głową i ruszył w kierunku skrzynki. Pokręciłam rozbawiona głową.. Chłopacy są tak naiwni.... Odpaliłam maszynę i szybko odjechałam. Wjechałam na tor i zaczęłam jeździć. Cieszyłam się jak głupia, gdy widziałam, że motor sprawuje się świetnie. Nawet lepiej zanim został rozwalony. Patrzałam jak Josh zakłada ręce za głowę ze zdenerwowania. Zaśmiałam się i dalej jeździłam.
/Leon/
Podjechałem na tor. Wiedziałem, że znajdę tu Viole. Usłyszałem odgłos motoru. Zmarszczyłem brwi i wysiadłem z auta. Poszedłem w kierunku odgłosów i zobaczyłem Josh'a.
- Gdzie jest Violetta? - zapytałem podchodząc do niego. Spojrzał na mnie wkurzony i wskazał ręką na tor. Rozszerzyłem oczy widząc jak jeździ. Znaczy jak ubrana jest.
- Czy ona oszalała! - wydarłem się i przeskoczyłem murek. Przecież jak teraz by straciła panowanie nad maszyną i miała by wypadek, to to źle by się dla niej skończyło. Chwyciłem jeszcze małe gówno do komunikacji. Nacisnąłem guzik, dzięki któremu można porozumieć się z kierowcą.
- Violetta w tej chwili wyhamuj!- wydarłem się.
- Boże.. Co się drzesz człowieku?! - po chwili wyłoniła się z zakrętu i zaczęła zwalniać. Stanęła przede mną i ściągnęła kask. Posłałem jej groźne spojrzenie.
- Co tam? - zapytała jak by nigdy nic, a we mnie się gotowało.
- Co ci strzeliło do głowy!? Zwariowałaś, żeby tak jeździć!? - wydarłem się a ona uniosła brwi. Ale po chwili była zła.
- Przecież nic mi się nie stało, więc nie rób problemu - warknęła.
- Przy takiej prędkości, bez kombinezonu, mogłaś się zabić! Czy ty tego nie rozumiesz?! - zacząłem wymachiwać rękami.
- Nie musisz się zając Larą czy coś tam innego, tylko stać tu i drzeć się na mnie bez powodu?! - wydarła się.
- A więc o to chodzi! O pieprzoną zazdrość! Na prawdę musisz być taka dziecinna, że widząc mnie z kimś innym narażasz własne życie?! - zaśmiałem się, ale od razy przestałem, gdy zobaczyłem jej smutek w oczach.
- Widocznie nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak to boli... - powiedziała cicho i włączyła motor.
- Violetta.. - zacząłem ale mi przerwała machnięciem ręki.
- Daj spokój - pokręciła głową - Jestem za dziecinna na rozmowę - założyła kask i odjechała. Stanęła przy Josh'u. Coś do niego powiedziała, na co on pokiwał głową i wsiadł na motor, który od razu odjechał. Miałem ochotę sam sobie strzelić z liścia. Oczywiście musiałem palnąć jakąś głupotę... Cały ja!...
***
Rozdział krótki ale postaram się napisać dłuższy jutro.. Chociaż nie obiecuje! :D